Desery na depresję to kolejna odsłona Kryzysowej Książki Kucharskiej. Tym razem skupiam się na deserach, które w czasie depresji ekonomicznej pozwolą nam osłodzić trochę życie. Przepisy będę umieszczał trochę rzadziej, bo co za dużo to nie zdrowo :), ale zachęcam do regularnego sprawdzania.

środa, 17 grudnia 2014

Burakowy deser gourmet

To tajemnicze słowo w nazwie pochodzi z języka francuskiego i oznacza, w skrócie, smakosza. Ostatnio używane na lewo i prawo straciło swoje pierwotne znaczenie i nabrało nowego. W praktyce oznacza to coś co zazwyczaj jedliśmy w sposób tradycyjny, teraz podane w zupełnie inny sposób oraz okrojona porcja do połowy. Jako, że w przyrodzie nic nie ginie, czego przykładem jest na przykład zasada zachowania pędu, tak i tu odejmujemy objętość, ale podnosimy cenę. Chyba, że tak jak ja zrobimy w domu, ale wtedy nie będzie do końca gourmet :)
Samo danie jest odpowiedzią na zalegające na polach buraki cukrowe (patrz akcja poniżej) i zostało opracowane naukowo zgodnie z ideą food pairing :)

Składniki:
- burak cukrowy
- burak czerwony
- jabłko
- natka pietruszki
- olej


Wykonanie:
Buraka cukrowego owijamy folią aluminiową i pieczemy do miękkości w piekarniku.
Buraka czerwonego i jabłko obieramy, kroimy i miksujemy razem na mus.
Pietruszkę miksujemy dodając trochę oleju.
Upieczonego buraka kroimy na grube plastry, które następnie możemy wycinać w jakieś wzory. Kładziemy na wierzch kleksa czerwonego musu i polewamy lekko pesto z pietruszki.



Buraki cukrowe

piątek, 31 października 2014

Ciastka z metą a'la Heisenberg czyli "Breaking Bad" i psikus na Halloween

Pierwszą rzeczą jaka zainspirowała mnie do upieczenia takich ciastek był świetny serial "Breaking Bad" o nieuleczalnie chorym nauczycielu chemii, który zmuszony jest dokonywać tragicznych wyborów w imię wyższego dobra, jakim jest zapewnienie przyszłości rodzinie, podczas procederu polegającego na gotowaniu metamfetaminy. Serial o gotowaniu więc nie mogłem sobie odpuścić :) Meta w jego wydaniu była niebieska i właśnie ten kolor kojarzy się od tej pory z tym narkotykiem znanym już wcześniej z musicalu "Hair". 
No tak, ale dlaczego Halloween? W wigilię wszystkich świętych, która po angielsku ma krótszą nazwę dzieciaki, naoglądawszy się amerykańskich filmów chodzą po domach z tekstem "cukierek albo psikus". O dziadach jeszcze nie słyszeli, bo usłyszą o nich dopiero na przykładzie dzieła Mickiewicza (znów te narkotyki :)), a i tak pewnie niewiele z niego wyciągną :) 
W każdym razie postanowiłem zrobić psikus w nadziei, że co najmniej dwóch na dziesięciu rodziców oglądało ten sam serial co ja i kiedy dzieci przyniosą takie ciastka do domu, to co najmniej zastanowią się czy puścić je rok później :) Żeby było jasne, cenie sobie bardzo przedsiębiorczość dzieci, jak i nie jestem sztywniakiem, który zgodnie z ideą kościoła każe ten dzień świętować tak, a nie inaczej, ale uważam, że bezmyślne powielanie wzorców serwowanych nam przez wątpliwe jakościowo obrazy jest po prostu przykre. Każdy niech świętuje jak chce, ale niech wie dlaczego.
Oczywiście ciastka nie będą z prawdziwą metamfetaminą, bo:
a) nie mam zamiaru narażać zdrowia ludzi, którzy sobie tego nie życzą
b) jest nielegalna
c) nie umiem jej gotować
d) rynek półproduktów jest ściśle kontrolowany o czym przekonał się prawie każdy choćby przez przypadek kiedy kupował coś z apteki lub sklepu przemysłowego w większych ilosciach.
Zamiast tego użyłem tanich niebieskich landrynków, które zostały pokruszone.

Składniki:
- kostka margaryny
- szklanka mąki
- szklanka kaszy manny
- szklanka cukru
- paczka niebieskich landrynków

Tak jak twórca serialu postanowiłem zadbać o szczegóły, w tym o odpowiedni strój :)

 
Wykonanie:
Cukier, mąkę, kaszę i margarynę ugniatamy razem. Formujemy kółka i układamy na blaszce do pieczenia. Wkładamy do nagrzanego na 200 stopni piekarnika na 15 minut. Między czasie kruszymy cukierki. Po wyciągnięciu posypujemy ciastka pokruszonymi cukierkami, które pod wpływem ciepła lekko się skleją.

sobota, 25 października 2014

Kartofelki, dosłownie, marcepanowe

W środę podnosiłem swoje kwalifikacje w ramach comiesięcznych warsztatów Kuchni Fusion organizowanych przez Katowice Miasto Ogrodów, w ramach których również miałem przyjemność przekazać wiedzę, o czym pisałem tutaj. Tematem środowego spotkania była śląska kuchnia bezglutenowa. Robiliśmy wodzionkę (ze specjalnego chleba), czorne kluski, szpajzę i kartofelki marcepanowe. Kiedyś już robiłem coś podobnego, o czym pisałem tutaj, ale receptura była nieco inna. Dzisiejszy przepis, może ma swoje minusy, ale jest dużo prostszy i tańszy, a o to tutaj chodzi :)

Składniki:
- ugotowane ziemniaki
- cukier puder
- aromat migdałowy
- kakao


Wykonanie:
Do zimnych ziemniaków dodajemy trochę cukru oraz aromatu i ugniatamy.  Formujemy kulki, obtaczamy w kakao i wkładamy do lodówki.


czwartek, 16 października 2014

Buraczak - placek z buraka cukrowego z orzechami włoskimi

Ogólnie, to za oknem jesień. Czasem przypomina to wiosnę, ale liście mówią same za siebie. W każdym razie jesień to sezon na buraki cukrowe które, jak pisałem TUTAJ, dostałem od pewnego rolnika oraz na orzechy włoskie. Postanowiłem przygotować placek buraczany znany w okolicach Lublina tzw. buraczak.
Można go zrobić w dwóch wersjach. Bardziej burakowej, zbitej i mokrej jak brownie oraz bardziej wyrośniętej i suchej jak placek drożdżowy. Na zdjęciu opcja mokra.

Składniki:

- burak cukrowy, wielkość D
- 2,5 szklanki mąki lub 4 szklanki jeśli chcemy wersję suchą
- 1/3 kostki drożdży
- pół szklanki cukru
- pół kostki margaryny
- rozłupane orzechy włoskie - taka ilość, aby pokryły wierz ciasta


Wykonanie:
Drożdże rozpuszczamy w małej ilości ciepłej wody, dodajemy łyżkę cukru, łyżkę mąki, mieszamy i czekamy aż zaczną pracować. Buraka ścieramy na tarce o małych oczkach. Możemy poczekać aż oksyduje wtedy zrobi się czarny i może ciekawie wyglądać w cieście. Dodajemy mąkę i ugniatamy ciasto. Dodajemy drożdże i dalej ugniatamy. Wkładamy do foremki, odstawiamy w ciepłe miejsce i czekamy aż urośnie. Po wyrośnięciu wkładamy do nagrzanego na 170 stopni piekarnika i kiedy się zarumieni możemy sprawdzić patyczkiem czy jest jeszcze surowe. Wystarczy 30-40 minut.
W między czasie, w rondlu, rozpuszczamy margarynę i cukier. Dosypujemy orzechów mieszamy i wylewamy naszą masę na gorące ciasto. Wkładamy do piekarnika jeszcze na 5 minut, jeśli mamy to z opcją przypiekania na górze.
Smaczna Jesień

środa, 17 września 2014

Pâte de fruits

Przepis czytelniczki Anny w odpowiedzi na zadanie co zrobić ze śliwek.
Po naszemu to pasta owocowa, bo faktycznie z takowej się to robi. Historia tego dania, nawet prawdopodobna, jest taka, że pewna kobieta gotowała konfiturę i została zawołana przez swoje dzieci. Zapomniała zdjąć garnek z ognia i kiedy wróciła odparowała już prawie cała woda. Na konfiturę się to nie nadawało, ale żeby dzieci nie płakały rozwałkowała to na płaski placek i pokroiła na kawałki. Tak powstały jedne z pierwszych cukierków :)
Oto przepis, prosto z podziurawionego kulami domu w Normandii :)

Składniki:
- 1kg dojrzałych owoców, jakichkolwiek, śliwki, pigwa, morele, brzoskwinie, porzeczka, właściwie wszystkie się nadają, te które maja dużo pestek trzeba przetrzeć (byle nie przejrzałe bo mają niej pektyn przyp. red) - tutaj śliwki węgierki
- szklanka wody ( jeżeli owoce są mało soczyste nigdy mi się nie zdarzyło)  
- 1 kg cukru.


Wykonanie:
Gotujesz owoce na małym ogniu do momentu aż dobrze zmiękną. Jeżeli chodzi o śliwki to gotuje je z pestkami i dopiero później je wyjmuje (znacznie mniej upierdliwe :)), blenderujesz, dodajesz cukier i odparowujesz wodę do chwili, aż papka będzie ładnie odchodziła od garnka. Podczas odparowywania możesz zwiększyć ogień, ale uważaj żeby owoce się nie skarmelizowały albo nie przypaliły. Trzeba mieszać, mieszać i jeszcze raz mieszać. Przelewasz na blachę wysmarowaną olejem i odstawiasz na 2 - 3 dni żeby masa podeschła jeszcze trochę. Po tym czasie kroisz w kostkę i obtaczasz w cukrze. Wielkość blachy zależny od ilości owoców, papka powinna mieć max jakieś 1,5 – 2 cm grubości.

Śliwka - robaczywka!

Jemy polskie owoceOrganizator: Aniko



środa, 27 sierpnia 2014

Rosyjska szarlotka

Danie, które przez lata wyewoluowało do takiej kryzysowej postaci, którą przybrała jakieś 50 lat temu. Złośliwi twierdzą, że obecnie będzie podawane bez jabłek, ale na to bym nie liczył, bo jabłka rosną nie tylko w Polsce. Sama Charlotte Russe powinna być zrobiona z rosyjskiej odmiany jabłek - Antonówka. Ja zrobiłem z tych, co akurat rosły :)
Nie ma jednej wersji co do pochodzenia nazwy tego ciasta. Jedna odnosi się do staroangielskiego słowa charlyt które oznacza danie z kremem. Druga mówi o żonie króla Jerzego III - Zofia Charlotta Mecklenburg- Sterlitz. Jedna mówi nawet o Aleksandrze Fiodorownej nazywanej Pruską Charlottą. Ostatnia typowa dla wielu dań mówi o zakochanym cukierniku, który zakochał się w dziewczynie o imieniu Charlotta.

Składniki:
- jabłka - taka ilość, żeby po pokrojeniu w kostkę zapełniły nam całą tortownicę
- szklanka mąki
- pół szklanki kaszy manny
- 6 łyżek oleju
- szklanka wody
- łyżeczka proszku do pieczenia
- 3/4 szklanki cukru
- łyżka cynamonu


Wykonanie:
Jabłka obieramy i kroimy w kostkę. Pozostałe składniki mieszamy ze sobą. Dodajemy pokrojone jabłka i wkładamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika na jakieś 45 minut.


Jemy polskie owoceOrganizator: Aniko

Jedz polskie jabłkaJabłka wolności

niedziela, 10 sierpnia 2014

Lody na patyku

Wpis inspirowany upalną pogodą, a także świetnym filmem o tym samym tytule. Co prawda tytuł oryginalny brzmi "Eskimo limon" co sugerowałoby, że lody powinny być cytrynowe, ale podam tu podstawowy przepis do dowolnej modyfikacji.
Sam film to czasy mojej pierwszej młodości, kiedy to w domach pojawiały się odtwarzacze video oczywiście każdy kupiony jako z możliwością nagrywania, tylko niewielu było w stanie tą funkcję znaleźć :) Były to czasy kiedy tytuł nosił określenie jako erotyczny (teraz byłaby to po prostu komedia :) ) i w związku z młodym wiekiem musiałem oglądać to "po cichaczu" :) 


Film o tyle dobry, że był pierwowzorem wszystkich amerykańskich (i nie tylko) komedii młodzieżowych w tym całej serii "American Pie". O ile pozostałe części przynudzały trochę i jakby robione były tylko po to żeby widz mógł obejrzeć kawałek cycka, o tyle pierwsza to mistrzostwo. Przede wszystkim mamy tu problemy dojrzewających chłopców, którzy na ten moment myślą tylko o jednym. Mamy tu archetypy lovelasa, niewinnej naiwnej dziewczyny i oddanego przyjaciela. W tle pojawia się jeszcze napalony ciamajda, którego kopia pojawia się później w niemieckiej serii komedii "Mrówki w gaciach".  Cała trójka zachowuje się schematycznie przez co nawet końcówka jest łatwa do odgadnięcia. Prosta typowa historia jak w książkach grafomana Coelho, jakich wiele w otaczającym nas świecie być może dlatego tak się ludziom podobała.
Natomiast dla mnie największym plusem wszystkich części tego filmu jest muzyka. Z czasów kiedy to jeszcze zeby grać należało być manualnie uzdolnionym :) Zresztą posłuchajcie sami:

 
Posłuchali to możemy przejść do przepisu :) Podstawowy przepis na lody.
Składniki:
- gotowy budyń
- łyżka margaryny albo dwie
- opcjonalnie jakieś owoce, dodatki itp. ja użyłem jagód, które przy odrobinie samozaparcia można nazbierać w okolicy. Korzystajcie póki nie trzeba mieć na to płatnego zezwolenia :)
 
Wykonanie:
Budyń mieszamy z margaryną. Dzięki większej ilości tłuszczy nie zmarznie nam na bryłkę. Dodajemy jakieś ulubione dodatki. Wkładamy masę do foremek, czy to gotowych z marketu, czy improwizowanych z pudełek po jogurcie i zamrażamy.
Akcja lodowa 2014 Akcja lodowa 2014 Lato w pełni!Dania na zimno - czyli co jeść w upalne dni

czwartek, 17 lipca 2014

Kobler z dzikiego sadu

W związku z porą roku, w zasięgu ręki znajduje się całkiem sporo rzeczy, które można wykorzystać w kuchni, a za które nie trzeba płacić. W wielu miastach czy wsiach istnieją miejsca, które kiedyś pełniły funkcję użytkową jako sady, a obecnie w wyniku różnych zawirowań, albo zostały przerobione na parki z pozostałościami drzew owocowych, albo zdziczały i pełnią rolę plomb pomiędzy jedną zagospodarowaną działką, a inną. Taki właśnie dziki sad, pełen owoców odnalazłem w okolicy.
Na pierwszym planie maliny i czarne porzeczki, potem jabłka i śliwki węgierki, a na końcu "gaj oliwny":)

Wnętrze. Z racji tego, że nikt o nie nie dba od lat, bogate też w inne rośliny kulinarnie użytkowe o czym się przekonałem na własnych nogach wchodząc tam w krótkich spodniach :)



I "gaj oliwny", który oczywiście z oliwkami ma niewiele wspólnego, ale patrze na niego pod kątem tzw. "oliwek krajowych", których narobiłem sporo słoików, ale o tym będzie kiedy indziej :)


Moje zbiory prezentowały się następująco. Na jabłka jeszcze nie czas więc niewiele. Poza tym nie chciałem żeby mi zdominowały smak. Poczekam jeszcze i wykorzystam przy pandowdy :)


Postanowiłem zrobić kobler czy tam cobbler jak go niektórzy nazywają. Technicznie rzecz biorąc to ciasto owocowe jak szarlotka, ale nie ma spodu, a właściwie owoce przykryte ciastem. Z tym, że miękkim. Różne rodzaje użytych ciast nadają deserom inne nazwy. Tzn. trochę to uprościłem, ale można tak powiedzieć :) Dowolność co do wyboru owoców, dlatego przy tej okazji idealne.

Składniki:
- owoce
- szklanka mąki
- pół szklanki kaszy manny
- 6 łyżek oleju
- szklanka wody
- łyżeczka proszku do pieczenia
- cukier


Wykonanie:
Owoce myjemy, te co wymagają obrania to obieramy, te co wymagają drylowania, to drylujemy. Musimy doprowadzić do sytuacji, w której będziemy mieli wszystkie owoce w podobnych rozmiarach i postaci, dlatego te większe redukujemy do rozmiaru tych mniejszych co w moim przypadku oznaczało pokrojenie jabłek w kostkę.
Dodajemy cukier i wkładamy do żaroodpornego naczynia.
Mąkę, kaszę, olej i wodę mieszamy. Dodajemy 3 łyżki cukru i łyżeczkę proszku do pieczenia. Nakładamy na owoce i wkładamy do rozgrzanego piekarnika. Wystarczy 180 stopni. Pieczemy aż się zarumieni. W moim wypadku to jakieś 50 minut.
Wyszło mi mało słodkie więc posypałem cukrem pudrem.
Lato w pełni!

Jemy polskie owoceOrganizator: Aniko

czwartek, 3 lipca 2014

Tort aferzysty

Taki wypiek na czasie.
Inspiracją stał się bardzo popularny za oceanem tort Watergate czyli tort z zielonym pistacjowym kremem. Nazwa wzięła się stąd, że Nixon bardzo lubił pistacje. 
Pistacje są dość drogie i nie bardzo pasują do kryzysowego charakteru mojego bloga. Przenosząc to na polski grunt poszukałem czegoś swojskiego, również zielonego, bo przecież nie bez znaczenia ma tu sam kolor zielony. Kolor pieniędzy zarówno naszych banknotów stuzłotowych jak i dolarów. Z jakiegoś powodu od razu pomyślałem o szczawiu :) To było, jak to mawiał pewien filmowy prywatny detektyw, jakby "Cios w podstawę mózgu" :)
Cały wypiek to ciasto z kremem na kruchym cienkim spodzie. Krucha cienka powierzchnia to warunki odpowiadające aferom :) Ciasto bardzo podobne do tych, którymi swego czasu rzucało się, aby demonstrować swoje niezadowolenie, dlatego przez niektórych zwany tortem (dla) aferzysty :)
Całość udekorowana nożem polecanym przez Roberta Sowę (brzmi znajomo ?:) ). To bonus w systemie lojalnościowym, bo sam osobiście nie ufam nożom ceramicznym. Mam nadzieję, że bez pluskwy :)

Składniki
- półtorej kostki margaryny margaryny
- szklanka mąki
- 5 łyżek cukru
- 2 budynie waniliowe
- 0,5 l jakiegoś mleka - byle nie zsiadłe :)
- szklanka poszatkowanego szczawiu
- kwasek cytrynowy


Wykonanie:
Z połowy kostki margaryny i mąki ugniatamy ciasto. Dodajemy 2 łyżki cukru, ugniatamy i wykładamy nim dno tortownicy. Wkładamy do nagrzanego na 180 stopni piekarnika aż się zarumieni.
Gotujemy szklankę mleka z pozostałym cukrem. W drugiej szklance zimnego mleka rozpuszczamy dwa budynie. Wlewamy do gotującego mleka i gotujemy do momentu aż zgęstnieje, cały czas mieszając. Jak wystygnie dodajemy szczaw, kostkę margaryny i miksujemy. Dodajemy trochę kwasku do smaku, żeby podkreślić smak szczawiu. Umieszczamy krem na spodzie i schładzamy w lodówce.


Dania na zimno - czyli co jeść w upalne dniLato w pełni!

wtorek, 24 czerwca 2014

Lemoniada chabrowa

Chabry to, niegdyś pospolity, ostatnio mniej, polny chwast o wyróżniającym się na tle zboża kolorze. Barwniki w nich zawarte udzielają się tak bardzo, że barwią nam płyny, niestety nie w takim stopniu jak byśmy tego chcieli, no ale zawsze. O trudności odwzorowania takiego koloru za pomocą naturalnych składników przekonali się już producenci słynnych gumowych miśków. W każdym razie kolor też ciekawy, który można trochę poprawić innymi zdobyczami. Ja użyłem chabrów, płatków róży i jagód które znalazłem wracając z mistrzostw grillowania, o których pisałem tutaj :)

Składniki:
- 0,5 l wody
- 2 garście kwiatostanów chabrowych
- kilka płatków dzikiej róży
- łyżka jagód
- pół cytryny
- cukier

Wykonanie:
Wszystkie kwiaty gotujemy w wodzie. Dodajemy rozdrobnione jagody. Studzimy, wyciskamy sok z cytryny i słodzimy do smaku. Przelewamy przez sito i przelewamy do jakiejś poręcznej butelki, która nam się przyda podczas wędrówek :)
Letnie Orzeźwienie 2014Jak ugasić pragnienie?Dania na zimno - czyli co jeść w upalne dniLato w pełni!

jak ugasić pragnienie? Organizator: Katarzyna

środa, 28 maja 2014

Ołatki makowe

Biorąc pod uwagę jaką popularnością cieszył się inny przepis z wykorzystaniem maku daję prosty przepis. Niby takie nic, ale smak bardzo ciekawy i nie zgrzyta w ustach :)

Na wstępie wyjaśnienie kilku pojęć (zgodnie ze źródłami na pierwszych miejscach według google):
ołatka - regionalnie o małym placku z mąki lub tartych kartofli, smażonym na tłuszczu.
kryzys - przesilenie, przełom, załamanie się dotychczasowej linii rozwoju.
fiksacja funkcjonalna - w psychologii oznacza brak umiejętności użycia danego obiektu (przedmiotu) w nietypowy, niestandardowy sposób, inny od pierwotnego przeznaczenia.

Pierwsze to to co właśnie mamy zamiar przygotować. 
Drugie odnosi się do wszelkich sytuacji, w której brakuje nam jakiejś określonej rzeczy. Zazwyczaj chodzi o produkty spożywcze, ale niejednokrotnie może nam zabraknąć narzędzi.
Trzecie wspominam dlatego, że aby przezwyciężyć drugie, musimy się przełamać i spojrzeć na rzeczy pod innym kątem. W półświatku kulinarnym istnieje anegdota o pewnym znanym polskim kucharzu (tym, dzięki któremu były prezydent tak dobrze wyglądał na koniec kadencji  :) ), który smażył na kawałku rynny. Jeśli smażymy małe formy jak ołatki, spokojnie możemy robić to na łyżce. Aby precyzyjnie odmierzyć ilość płynu potrzebną na jeden placuszek możemy użyć czegokolwiek z podziałką. Ja użyłem dużej strzykawki, która ogólnie jest niezastąpionym narzędziem kuchennym.

Składniki:

Na przygotowanie jednej ołatki potrzebujemy:
- 2/3 płaskiej łyżki mąki
- pół łyżeczki cukru
- kilka kropel oleju
- ok 10 ml wody makowej - czyli tego co zlewamy po gotowaniu maku, a w czym pozostaje jego aromat, bo w smaku nie jest takie słodkie. Po to w przepisie cukier.
UWAGA! Do celów kulinarnych gotujemy ziarna maku. Zazwyczaj niebieskiego. Nie używamy słomy! To zostawmy fanom Kotańskiego.


Mieszamy wszystko razem i smażymy na gazie. Na zdjęciu palnik się pali, ale nie widać płomienia ze względu na lampę :)


Po usmażeniu możemy podać z płatkami kwiatu maku, które są jadalne.


Wyprzedzając internetowych poszukiwaczy sensacji. Nie mam zamiaru zachęcać ludzi do narkomanii, a już tym bardziej do pójścia w ślady Ryśka Riedla (chyba, że w kwestii tworzenia czegokolwiek, nie tylko bluesa, bo tu, jak najbardziej, jestem "za"). Chciałem tylko pokazać, że wiele przedmiotów może mieć ciekawe zastosowanie ograniczone tylko naszą wyobraźnią. Przypominając hasło: Siekiera to narzędzie. Człowiek jest bronią.

Jeść czy grać?

wtorek, 13 maja 2014

Ciasto "gin and tonic"

Czyli dary lasu ciąg dalszy. Tym razem kwiaty sosny. Męskie, takie żółte. Bardzo ciekawy materiał, obok którego nie mogłem przejść obojętnie. Nie wiem dlaczego wpadłem właśnie na taki pomysł. Może to ślad jaki pozostawił w mojej głowie najtańszy alkohol w angielskim supermarkecie, a który pijałem podczas zarobkowych wakacji 10 lat temu. Nawet Orwell pisał dlaczego ten alkohol musi być dostępny i najtańszy ;) Być może jednak prawdą jest to co pisał pewien bardzo znany pisarz literatury SF Douglas Adams. Według niego fenomen tego napoju jest tak niezwykły, że 85% światów w galaktyce ma drink o tej (lub podobnie brzmiącej) nazwie wymyślony zanim jeszcze te światy zaczęły się kontaktować między sobą.  Innymi słowy wychodzi na to, że występowanie tego ciągu słów jest tak naturalne jak liczba 23 :) Dzieje się to samoistnie i nikt nie potrafi odpowiedzieć dlaczego. Brenda uczyniła go nawet napojem narodowym choć tutaj może to mieć związek z jego wpływem na rozwój ulubionej polityki tego kraju.
Reasumując, słysząc sosna, myślę gin. Zapewniam Was, że ten najtańszy nie jest robiony z jałowca :) Postanowiłem połączyć smaki tak, żeby otrzymać zbliżony efekt.

Składniki:
- 3 szklanki mąki
- szklanka cukru
- 2 szklanki wody
- 1/3 szklanki oleju
- aromat do ciasta o smaku cytrynowym
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1,5 szklanki męskich kwiatów sosny obranych z łodygi - chodzi mi o same żółte kulki


Wykonanie:
Składniki mieszamy dobrze ze sobą dodając je w takiej kolejności jak są wymienione. Przygotowaną masę wlewamy do foremki i wkładamy do piekarnika przy standardowych ustawieniach - 180/45.
Piknik majowy

środa, 19 lutego 2014

Ciasto owsiane

O tym, że owies jest dobry to wiedzą nawet konie, które lubią go jak Miss Złotego Warkocza seks. Do tego ciekawym wynalazkiem są przetworzone w postaci płatków, które potrafią być bazą wielu dań i deserów. Zazwyczaj w firmie ciastek, teraz w formie ciasta.

Składniki:
- 30 dag płatków owsianych błyskawicznych
- 2,5 szklanki wody
- 3/4 szklanki cukru
- budyń waniliowy
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1/3 kostki margaryny
- aromat mgdałowy

Wykonanie:
W zasadzie to wszystko ze sobą mieszamy, przy czym margarynę możemy pokroić na mniejsze kawałki i taką masę umieszczamy w keksówce, a ją z kolei w nagrzanym do 180 stopni piekarniku na jakieś 40 minut.