Desery na depresję to kolejna odsłona Kryzysowej Książki Kucharskiej. Tym razem skupiam się na deserach, które w czasie depresji ekonomicznej pozwolą nam osłodzić trochę życie. Przepisy będę umieszczał trochę rzadziej, bo co za dużo to nie zdrowo :), ale zachęcam do regularnego sprawdzania.

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Cold brew coffee

15 sierpnia. Polacy obchodzą dzień Matki Boskiej Zielnej, gdzie święcą bukiety, jako pogańskie naleciałości wyrazu szacunku do patronki ziemi i bujnej roślinności, a w Czechach nazywają ten dzień Matki Boskiej Korzennej. Jednak, jak na laickie państwo przystało, nie jest to dzień wolny od pracy.
Czego się ostatnio dowiedziałem w pracy, w Korei Południowej, jest to dzień wyzwolenia spod okupacji japońskiej. Właściwie takie święto to jedyne co im pozostało, bo z chwilą gdy Japonia stała się sojusznikiem strony wygranej, wszelkie zbrodnie wojenne zostały jej darowane (zgodnie z zasadą, że wygrani piszą historię :) ), a koreańskie kobiety, które zasilały japońskie wojskowe burdele, musiały, zamiast zadośćuczynienia, zadowolić się tym, że dzięki nim miało nie dochodzić do gwałtów na ludności cywilnej. Kobiety taką satysfakcję mają w dupie, a do gwałtów i tak dochodziło, bo było taniej i bez kolejek.
Z okazji tego, że wracają upały, a ludzie zarywają nocki żeby oglądać perseidy, przygotowałem coś co się nazywa cold brew. Wbrew nazwie nie ma to nic wspólnego z piwem. Jest to kawa parzona na zimno. Nie mylić jednak z ice coffe ! Dzięki temu, że wiele substancji zawartych w kawie rozpuszcza się lepiej w zimnej temperaturze, taki napój ma niższą kwasowość i zawartość kofeiny, co oczywiscie wpływa na jej smak.

Składniki:
- 2 czubate łyżki kawy
- zimna woda


Wykonanie:
Kawę wsypujemy do szklanki, zalewamy zimną wodą i zostawiamy w lodówce na 12 h.

piątek, 5 sierpnia 2016

Indiańska lemoniada - sumakada

Zbierałem się do tego przepisu chyba z 2 lata i w końcu nadszedł ten dzień :)
Za oceanem jest taki kontynent jak Ameryka Północna. Swoją nazwę zawdzięcza pewnemu podróżnikowi Amerigo Vespucci. Żyła tam ludność, która została nazwana przez Krzysztofa Kolumba Indianami. Właściwie dalej żyje, ale w nieco mniejszej ilości, bo musieli podzielić się terenem z imigrantami ze starego kontynentu.
W okół tych ludów narosło wiele mitów, do tego stopnia, że stali się oni istotnym elementem popkultury. James Cameron nakręcił "Avatar" w oparciu o jedną ze słynniejszych bitew z udziałem ludności białej i rdzennej amerykańskiej. Nawet południowoamerykańscy Indianie "bez tomahawków", podczas swoich występów, którymi zabawiają turystów podczas letniego sezonu, porzucają swoją tożsamość na rzecz swoich dalekich sąsiadów, bardzo dobrze ich udając, doskonale zdając sobie sprawę, że przeciętny Janusz nie wie jaka jest odległość pomiędzy USA, a Peru.
Podobno rdzenna ludność, piła takie napoje zanim jeszcze rodzina Donalda Trumpa pomyślała, żeby się do nich wprowadzić, ale być może to kolejny mit i lemoniada została tak naprawdę wymyślona 20 lat temu :)
Sam sumak już sam w sobie jest kwaśny. Jak ktoś nie wierzy to niech dotknie kwiatostanów językiem. Napój wychodzi lekko kwaskowy. W celu uzyskania lepszego smaku zalecam go dosłodzić.

Składniki:
- kilka kwiatostanów sumaka octowego
- woda
- cukier (opcjonalnie)


Wykonanie:
Kwiaty zalewamy letnią wodą w ilości takiej, żeby lekko pływały. Moczymy tak 2 godziny i wyjmujemy. Dosładzamy do smaku i gotowe.