Desery na depresję to kolejna odsłona Kryzysowej Książki Kucharskiej. Tym razem skupiam się na deserach, które w czasie depresji ekonomicznej pozwolą nam osłodzić trochę życie. Przepisy będę umieszczał trochę rzadziej, bo co za dużo to nie zdrowo :), ale zachęcam do regularnego sprawdzania.

poniedziałek, 12 listopada 2018

Black Salami i Gwarkowa Perć

Wczoraj, korzystając z ładnej pogody postanowiłem się wybrać na wycieczkę do Gór Opawskich, których sztandarową atrakcją jest Gwarkowa Perć. Oczywiście, jak nakazuje świecka tradycja, trzeba było przygotować coś specjalnego na drogę :) Cała trasa wyglądała tak (ok. 15,5 km).


Podejście warto zacząć od parkingu przy ośrodku Ziemowit w miejscowości Jarnołtówek. Piszę, bo wszystko nie jest najlepiej oznaczone. My osobiście kierowaliśmy się strasznie nudną trasą, powiedziałbym taką parkowo-rodzinną na Biskupią Kopę, gdzie znajduje się schronisko. Po drodze, jak na nudną trasę przystało, nudne widoki :)



Schronisko jest udekorowane ciekawymi rzeźbami. Np. tu obok siebie chrześcijańscy mnisi i  rodzimy Świętowid. Pełna tolerancja.


Widok z niego był raczej dołujący niż ładny, bo na szczytach, z jakiegoś powodu nie było drzew. 


Od czasu do czasu na trasie znajdowały się atrakcje takie jak ta, nazwana Kamiennym Mostem.


No i tak się idzie zielonym łatwym szlakiem przez las, mijając ciekawe kamienne mostki, aż dochodzi się do głównej atrakcji. W tym momencie, gdybyśmy byli w grze komputerowej lub w filmie, muzyka stałaby się bardziej dynamiczna :) Oczom ukazuje się trasa, gdzie trzeba się nieco wysilić i trochę uważać, bo kąt nachylenia jest spory.


Czego finałem jest drabina. Może nie taka wysoka jak w Słowackim Raju, ale niektórzy mieli problemy z jej pokonaniem.


W tej okolicy znajduje się też sporo jaskiń, w których zimują nietoperze. Czasem nietoperze zimują też w piwnicach. Pamiętajcie! Nie ruszamy ich. Im jest dobrze i nie przeszkadza im to, że od czasu do czasu zejdziemy po słoiki. Nietoperze są spoko - jedzą komary!


Następnie spotykamy "Piekiełko". jakby kktoś miał wątpliwości, to jest odpowiednio oznaczone :)


Idziemy dalej żółtym szlakiem, z czego jest on już znacznie bardziej widowiskowy.


Trzeba jeszcze dojść do parkingu. Po drodze Most Zakochanych, niezbyt okazały :)


Oraz ciekawy opuszczony ośrodek wczasowy i to z basenem.


Oczywiście górskie trasy są energożerne, w związku z czym wymagają odpowiedniego prowiantu. Postanowiłem przygotować domowe batony energetyczno-białkowe, które wyglądają jak słynne kiełbasy, tyle, że ciemniejsze. Stad ich nazwa. Na zdjęciu przekrój poprzeczny.

Składniki:
- paczka daktyli
- garść orzechów
- łyżka kakao
- trochę oleju


Wykonanie:
Daktyle i orzechy miksujemy razem. Dodajemy kakao i jeśli wszystko jest za suche i się nie klei, to trochę oleju. Z masy formujemy podłużne ruloniki, które zawijamy w papier i chowamy do plecaka. Żadna pogoda mu nie straszna, dlatego baton jest uniwersalny na każdą porę roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz