Desery na depresję to kolejna odsłona Kryzysowej Książki Kucharskiej. Tym razem skupiam się na deserach, które w czasie depresji ekonomicznej pozwolą nam osłodzić trochę życie. Przepisy będę umieszczał trochę rzadziej, bo co za dużo to nie zdrowo :), ale zachęcam do regularnego sprawdzania.

wtorek, 14 sierpnia 2018

Bezglutenowe Zwetschgenkuchen

Wpis powstał przy okazji dość tragicznej, bo ciasto zostało przygotowane na stypę. Tak się ostatnio złożyło, że zmarł mój dziadek. Co prawda każdy kiedyś umrze, a prawdopodobieństwo tego, że dziadek (o ile nie umarł przed Waszym urodzeniem) umrze za Waszego życia jest znacznie większe niż to, że Wy umrzecie za jego, ale i tak, pomimo, że żyjemy w kulturze, w której powinniśmy się z tego cieszyć, zawsze jest to problem, na który nie byliśmy przygotowani. Dla mnie był to problem o tyle, że dziadka cechowała bezpośredniość i specyficzne poczucie humoru, które możecie za sprawą moich blogów zaobserwować u mnie. Także mieliśmy wspólne zrozumienie.
Na stypie, przy okazji rozmowy o dzieciach, których ja nie mam, a przynajmniej mi o tym nie wiadomo, ciocia powiedziała, że to, że ona ma to nie jest jedyna słuszna droga, bo nie dla każdego recepta na szczęście jest taka sama. Parafrazując, każdy może przeżywać śmierć drugiej osoby na swój sposób. Jeden będzie płakał nad grobem, a inny namaluje obraz.
Wracając do stypy. Pogrzeby co do zasady są nagłe. Nagle też trzeba załatwiać lokal. Lokal bierze się wtedy taki jaki jest, a nie taki jaki się marzy. Nie wszystkie uroczystości odbywają się w dużych miastach w których "wszystko jest". Co nie zmienia faktu, że mamy XXI wiek i nie można pozwolić na to, żeby ktoś z uwagi na to, że czegoś nie może jeść był poszkodowany. Do tego jeszcze dostałem reklamówkę śliwek z działki od dziadka i postanowiłem przygotować to ciasto.
Dość już tego wprowadzenia, bo tak jak i ja się nie przejąłem, że dzień wcześniej zginęło 150 tys ludzi, tak i Was niespecjalnie interesuje śmierć kogoś kogo nie znaliście.

Zapewne samo ciasto bardziej Was zainteresuje. Ciasto ma rodowód niemiecki. a z uwagi na to, że Niemcy, wbrew pozorom są bardzo zróżnicowanym krajem pod względem kulturowym (nie bez przyczyny nazywają się FEDERALNĄ Republiką) to i ciasto ma wiele nazw. Nazywane jest też Pflaumenkuchen a w Augsburgu, gdzie stało się pewnym symbolem miasta, ze względu na strukturę przypominającą, będącą na herbie szyszkę, nazywane jest Zwetschgendatschi.

Składniki:
- 1 i 3/4 szklanki mąki kukurydzianej
- pół szklanki mąki ziemniaczanej
- pół szklanki cukru
- kostka margaryny
- śliwki (ciemne i podłużne)


Wykonanie:
Z mąki, cukru i margaryny ugniatamy ciasto. Wykładamy blachę warstwą ciasta i układamy na niej  rzędami pionowo, lekko pochylone połówki śliwek.
Piekłem pół godziny w temperaturze 180 stopni Celsjusza.

2 komentarze: