Jako wierna fanka bloga i wiecznie w depresji, skoro bezustannie gotowa do pieczenia i gotowania z cukrem w roli głównej, postanowiłam odwazyć się i wesprzeć Autora o swój przepis.
Przepis nie jest do końca mój, bo babciny. Ale sprawodzony. Babcie obie wschodnie, spod Wilna. piekly jako ciastka, zawsze tonami. Tylko w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Przez ilość zwykle były deserem aż do Nowego Roku.
Jedna babcia mówiła na to klocki druga babcia mówiła na to buluki, a mama gulki.
Ja zawsze reagowałam na hasło makiełki, bo tak o tym mówili wszyscy też zamiennie.
Przepis nie jest do końca mój, bo babciny. Ale sprawodzony. Babcie obie wschodnie, spod Wilna. piekly jako ciastka, zawsze tonami. Tylko w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Przez ilość zwykle były deserem aż do Nowego Roku.
Jedna babcia mówiła na to klocki druga babcia mówiła na to buluki, a mama gulki.
Ja zawsze reagowałam na hasło makiełki, bo tak o tym mówili wszyscy też zamiennie.
Składniki:
400g maki tortowej
100g cukru / miodu / słodu
40g drożdży świeżych
20g oleju
200g wody
maku na oko - ja daję dużo
Wyrobić jak zwykłe drożdżowe ciasto i pokroić w kosteczkę albo jak leniwe pierogi na oprószonej mąką desce.
piec w 150st ok 10-12 min aż się zarumienienia
pierwsza partie można wstawić do zimnego piekarnika, im cieplej tym bardziej wyrośnie przecież :)
Z czasem czerstwieją i wysychają ale nie wpływa to na walory smakowe, jedynie na plus. Nie zdarzyło mi się,żeby się popsuły, zawsze trzymaliśmy je w misce lub na talerzu na stole.
W smaku lekko słodkie, super do herbaty.
piec w 150st ok 10-12 min aż się zarumienienia
pierwsza partie można wstawić do zimnego piekarnika, im cieplej tym bardziej wyrośnie przecież :)
Z czasem czerstwieją i wysychają ale nie wpływa to na walory smakowe, jedynie na plus. Nie zdarzyło mi się,żeby się popsuły, zawsze trzymaliśmy je w misce lub na talerzu na stole.
W smaku lekko słodkie, super do herbaty.
Organizator: Katarzyna
Organizator: WeganNerd
Organizator: michalina
Organizator: Magdalena
Dziękuję za dodanie przepisu do akcji Wigilia. Przypominam o koniecznosci umieszczenia banerka na blogu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPS. Poczekam :)
OdpowiedzUsuńJakoś mi umknęło :) już dodany.
UsuńZe zdjęcia wyglądają jak ziemniaki... ; P
OdpowiedzUsuńMocno zainfekowane chyba :)
UsuńHej Kucharzu :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dziś zrobiłam makiełki z Twojego przepisu. Jestem bezglutenowcem więc dokonałam kilku zmian w składnikach:
- zamiast mąki pszennej dałam: 100g mąki gryczanej, 100g mąki ryżowej, 100g mąki jaglanej, 40g skrobi kukurydzianej, 10g mielonego lnu i 50g mąki kukurydzianej,
- zamiast zwykłego cukru dałam cukier trzcinowy (ale to nie z powodu diety :-))
- zamiast świeżych drożdże (bo te mi właśnie wyszły) dałam drożdże w proszku (suszone/instant), jakieś dwie łyżeczki, ale to jednak za mało było, więc lepiej całą paczkę. Poza tym maku dałam chyba więcej niż Ty :D i ciasto wyrabiał za mnie automat do chleba. Piekłam w temperaturze 160 stopni, ale dłużej, bo dobre 20 min.
Oczywiście wyszły pyszne, delikatnie słodkie, choć zapewne inne w smaku niż te z mąki pszennej :-)
Bardzo dziękuję za przepis!
Podziękowania należą się czytelniczce ;)
UsuńHej, zapraszam Cię serdecznie na wegańską akcję Ciasto w Miasto
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/events/203643436441406/
http://cottien.blogspot.com/2013/02/akcja-sodkosciowa.html
i serdecznie proszę o udostępnienie :)
U mnie mama nazywała je śleżyki .kształtem podobne do kopytek.Podawane były do mleka makowego z miodem .Prawdopodobnie ta nazwa co podaje pani" makiełki" pochodzi od tego że moczono je w takim słodkim mleku makowym.Piekliśmy je nawet tydzień wcześniej, podawane były w pucharkach.Namoczone były przepyszne jako wigilijny deser.
OdpowiedzUsuńU nas babcia tak samo robiła, mój smak dzieciństwa. Uwielbiam to!
UsuńPrzypomniały mi się czasy dzieciństwa, babcia piekła takie "makiełki". Znalazłem w końcu przepis i dziękuję bardzo. Ciasteczka wyszły wspaniałe, trochę "złamałem" ten przepis. Dałem do osłody miodzio malinowy z Pińczowa. Dla wyjaśnienia, jest to naturalny miód pszczeli o smaku owocowym. Dziękuję za przepis, który pozwolił mi się cofnąć o kilkadziesiąt lat, a moim potomkom zasmakować czegoś co znały tylko z opowiadań. Pozdrawiam Jurek.
OdpowiedzUsuń