Z jakiegoś powodu to ciasto niektórzy nazywają Stefanką, ale z prawdziwą Stefanką ma niewiele wspólnego. Zastanawiałem jak je nazwać. Chciałem coś w stylu - kryzysowa Stefanka, ale Maciej z pracy, bo tam je właśnie zaniosłem, wymyślił Stefan K, co zdecydowanie lepiej oddaje ducha tego ciasta, bo Stefan K. był znanym w Warszawie gangsterem, operującym jak większość tego typu gangsterów w latach 90-tych, kiedy organy ścigania były nieudolne, a zysk łatwy i to właśnie z tego okresu znam to ciasto. Kolejnym argumentem przemawiającym za tą nazwą jest to, że Stefan K. miał pseudonim operacyjny "Ksiądz" i choć pazerność miał iście kapłańską, to jednak święceń nie miał. Podobnie tu, jeśli chodzi o samą produkcję ciasta, to, pomijając lekko inny dobór składników, jest ona zbliżona do kremówki, a te właśnie kojarzą się z księżmi.
Zdjęcie słabe, bo na szybko z pracy.
Składniki:
- herbatniki
- szklanka kaszy manny
- litr jakiegoś mleka
- szklanka cukru
- 2 łyżki kakao
- kostka margaryny
- polewa czekoladowa
Wykonanie:
Herbatnikami wykładamy dno blachy, dlatego lepiej żeby była prostokątna.
Mleko wlewamy do garnka, dodajemy pokrojoną w kostkę margarynę, kaszę, cukier, kakao i doprowadzamy do wrzenia, cały czas dobrze mieszając. Kiedy będzie wrzało, gotujemy 3 minuty. Wylewamy masę na herbatniki i przykrywamy kolejną warstwą ciastek.
Przykrywamy polewą czekoladową.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz