15 sierpnia. Polacy obchodzą dzień Matki Boskiej Zielnej, gdzie święcą bukiety, jako pogańskie naleciałości wyrazu szacunku do patronki ziemi i bujnej roślinności, a w Czechach nazywają ten dzień Matki Boskiej Korzennej. Jednak, jak na laickie państwo przystało, nie jest to dzień wolny od pracy.
Czego się ostatnio dowiedziałem w pracy, w Korei Południowej, jest to dzień wyzwolenia spod okupacji japońskiej. Właściwie takie święto to jedyne co im pozostało, bo z chwilą gdy Japonia stała się sojusznikiem strony wygranej, wszelkie zbrodnie wojenne zostały jej darowane (zgodnie z zasadą, że wygrani piszą historię :) ), a koreańskie kobiety, które zasilały japońskie wojskowe burdele, musiały, zamiast zadośćuczynienia, zadowolić się tym, że dzięki nim miało nie dochodzić do gwałtów na ludności cywilnej. Kobiety taką satysfakcję mają w dupie, a do gwałtów i tak dochodziło, bo było taniej i bez kolejek.
Z okazji tego, że wracają upały, a ludzie zarywają nocki żeby oglądać perseidy, przygotowałem coś co się nazywa cold brew. Wbrew nazwie nie ma to nic wspólnego z piwem. Jest to kawa parzona na zimno. Nie mylić jednak z ice coffe ! Dzięki temu, że wiele substancji zawartych w kawie rozpuszcza się lepiej w zimnej temperaturze, taki napój ma niższą kwasowość i zawartość kofeiny, co oczywiscie wpływa na jej smak.
Składniki:
- 2 czubate łyżki kawy
- zimna woda
Wykonanie:
Kawę wsypujemy do szklanki, zalewamy zimną wodą i zostawiamy w lodówce na 12 h.