Desery na depresję to kolejna odsłona Kryzysowej Książki Kucharskiej. Tym razem skupiam się na deserach, które w czasie depresji ekonomicznej pozwolą nam osłodzić trochę życie. Przepisy będę umieszczał trochę rzadziej, bo co za dużo to nie zdrowo :), ale zachęcam do regularnego sprawdzania.

wtorek, 18 kwietnia 2023

Leśne jabłka z chrobotkiem reniferowym i grodzisko Raciąż

Na północy, w regionie zwanym Kaszuby znajduje się ciekawy teren zwany Bory Tucholskie. Kaszubi wywodzą się od pomorzan. O Pomorzanach jeszcze będziemy wspominać. Wewnątrz Borów znajduje się Rezerwat przyrody Bór Chrobotkowy. Wspominam o nim, bo brzmi dobrze do tego wpisu, choć niekoniecznie tam musicie pozyskiwać surowiec do tego deseru, gdyż chrobotek reniferowy rośnie niemal wszędzie na północy, gdzie są sosny. 

Chrobotek to ostatni hit hipsterskiej kuchni gourmet, choć kulinarnie wykorzystywany jest od dawna w Skandynawii, gdzie robią z niego alkohol. Jeśli tylko mam okazję wykorzystać grzyby kulinarnie, to koniecznie muszę to zrobić, a grzybów w deserze, to już w ogóle nie mógłbym odpuścić :) Mocno się rzuca w oczy, bo kontrastuje z zielonym otoczeniem, sam mając barwę jasno turkusową.
Z chrobotkiem jest trochę jak z żołędziami, że musimy się pozbyć niektórych substancji, ale do tego dojdziemy.


Patrzcie pod nogi nie tylko szukając grzybów, ale możecie natrafić na takiego spoko ziomka. Zaskroniec, który zawdzięcza swoją nazwę plamom za skroniami, jest zupełnie niegroźny, a do tego pożyteczny, bo pozbywa się gryzoni. Jeśli pomylicie go ze żmiją, która ma zygzak na całej długości, to prawdopodobnie należycie do tej samej grupy, która myli czubajkę kanię z muchomorem sromotnikowym :)


Jedną z ciekawych atrakcji regionu jest grodzisko w Raciążu, czyli miejsce, które, oprócz tego, że jest świetną miejscówką na piknik, to jeszcze zapoznacie się z historią średniowiecza. Nie tylko zresztą, po pierwsze ślady osadnictwa w tym, idealnym do tego miejscu (otoczony wodą cypel ze wzgórzem) pochodzą z Neolitu. 


Odkryto tam ślady grodu Pomorzan i postanowiono zobrazować szerszej publiczności jak to mniej więcej wyglądało. Co ciekawe, na końcu ścieżki którą widzicie była podziemna chłodnia do przechowywania żywności. 
Sami Pomorzanie to było takie plemię, które zostało najpierw podbite przez Mieszka I, który przejął modę na nową religię z "zachodu", a potem postanowił ją wymusić na podbitych ziemiach, ale w wyniku tzw. Reakcji Pogańskiej, udało się im wyrwać spod panowania Piastów i dzięki temu mogli sobie wrócić bezkarnie do swoich wierzeń. Niemniej jednak byli między młotem, a kowadłem, bo z jednej strony graniczyła z monarchią wczesnopiastowską, z innej z Cesarstwem Rzymskim, co nie tylko odbijało się na nich militarnie, ale też kulturowo. 


Sami Pomorzanie zostali w głównej mierze wchłonięci przez Cesarstwo, ale historię tego grodu zakończyli Piastowie w XIII wieku. 

Deser postanowiłem wzbogacić smakiem lasu, choć niektórym będzie on się kojarzył z tanim ginem :)

Składniki:

- jabłka
- igły sosnowe
- chrobotek reniferowy
- sok z czarnej porzeczki
- soda oczyszczona


Wykonanie:

Jabłka obieramy, kroimy w kostkę i smażymy z igłami sosnowymi. Dolewamy trochę wody i lekko dusimy. Przed podaniem usuwamy igły.
Chrobotka gotujemy w wodzie z dodatkiem sody. Wylewamy wodę i czynność powtarzamy jeszcze dwukrotnie. Na koniec gotujemy go w soku, żeby nabrał ładnego koloru.
Przyozdabiamy nim jabłka, aczkolwiek to nie tylko ozdoba, bo jest w pełni jadalny.