11 września wypada dzień bułek z krzyżykiem z angielskiego hot cross buns, zwanych czasem bułkami księżycowymi. Skąd ta druga nazwa? Krzyż, zanim stał się symbolem męczeńskiej śmierci postaci z mitologii chrześcijańskiej był symbolem kwadr księżyca, a same bułki były już znane w antycznej Grecji, gdzie pełniły rolę sakralną. Przed nimi takie zwyczaje, z wykorzystaniem okrągłych wypieków mieli już Egipcjanie i Asyryjczycy. Podobieństwo do księżyca nie jest przypadkowe, tak jak w przypadku słowiańskich naleśników. Wróćmy jednak do bułek z krzyżykiem. Na wyspach brytyjskich były spożywane na cześć bogini Ēostre. Tej samej, na której cześć świętuje się anglosaską Wielkanoc (Easter). Proceder był posunięty do tego stopnia, że bardzo pobożny Henryk III wydał zakaz ich sprzedaży.
Wczoraj z kolei był tak zwany księżyc żniwiarzy, czyli wyjątkowo jasna pełnia, która ma bardzo duże znaczenie dla rolników na całym świecie, a w Japonii jest nazywany nawet księżycem ziemniaków <3
- szklanka cukru
- 5 szklanek mąki
- 10 dag świeżych drożdży
- szklanka ciepłego mleka
- szklanka oleju
- paczka cukru wanilinowego
- rodzynki
- biały lukier
Wykonanie:
Do miski przesiać mąkę i dodać cukier. Wkruszyć drożdże i wymieszać. Dodać mleko, wymieszać i odstawić do wyrośnięcia.
Rodzynki namoczyć, wymieszać z ciastem i jeszcze chwilę odczekać, żeby wyrosło. Formować kulki i piec w temperaturze 180 stopni Celsjusza przez jakieś 20 minut.
Udekorować wzorkiem w postaci krzyża.
Bułki sprawdziły się idealnie jako przekąska na grzybobraniu, gdzie spotkałem jeszcze takiego oto pięknego borowika :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz