Desery na depresję to kolejna odsłona Kryzysowej Książki Kucharskiej. Tym razem skupiam się na deserach, które w czasie depresji ekonomicznej pozwolą nam osłodzić trochę życie. Przepisy będę umieszczał trochę rzadziej, bo co za dużo to nie zdrowo :), ale zachęcam do regularnego sprawdzania.

czwartek, 6 maja 2021

Crêpes Suzette

Dziś podobno obchodzimy dzień tych naleśników. Podobno, bo w Polsce są mało popularne, a szkoda, bo jesteśmy w stanie je z Polską połączyć. Co prawda sieć tych połączeń będzie naciągana tak jak ekonomiczne teorie internetowych publicystów, ale jednak. Poza tym, zawsze dobrze dowiedzieć się czegoś ciekawego.
Od początku. Kim była Suzette? Nie, ona nie była Polką. Według jednej z najbardziej prawdopodobnych historii, była przypadkowym gościem w hotelu, w którym podano ten deser w 1895 roku, a który nagle musiał mieć jakąś nazwę. Zakładam, że posiadała jakieś cechy, dzięki którym musiała w jakiś sposób wyróżnić się z tłumu innych gości.
Sam deser został wymyślony przez kucharza o nazwisku Henri Charpentier. Co on miał wspólnego z Polską? Poza tym, że pewnie spotkał jakiś Polaków, bo czasy były ku temu sprzyjające, to on sam jeszcze nic.
Za to jego pracodawca John Rockefeller już miał bardzo dużo. Pozyskał on wiedzę na temat wydobycia i destylacji ropy naftowej od Ignacego Łukasiewicza. Łukasiewicz miał dość romantyczne podejście do swojej pracy. Uważał, że skoro on doszedł do wyników swoich badań dzięki temu, że ktoś przed nim podzielił się swoimi badaniami za darmo oraz stworzył mu warunki do prowadzenia badań, to on zrobi to samo i odda je dalej ludzkości, aby mogła się szybciej rozwijać. Rockefeller, z uwagi na pochodzenie, już takim romantykiem nie był i los ludzkości niespecjalnie go interesował do momentu, w którym jej odpowiednia część nie gwarantowałaby mu odpowiednich dochodów, dlatego nazwał go później wariatem.

Składniki:

- mąka
- woda
- cukier
- sok pomarańczowy
- margaryna


Wykonanie:
Z mąki i wody robimy lejące się ciasto, z którego smażymy cienkie naleśniki.
Rozpuszczamy na patelni margarynę, na której lekko karmelizujemy cukier. Dodajemy soku pomarańczowego, mieszamy i nie ściągamy z ognia, cały czas mieszając aż zgęstnieje.
Wkładamy do sosu naleśniki złożone 2 razy na pół i podgrzewamy aż nim przejdą. Podajemy ciepłe. 
Wersje bardziej wypasione zakładają alkohol, ale dziś dzień pracujący :) Można dodać do sosu startą skórkę pomarańczy jak chcecie żeby było bardziej cierpkie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz