Zgodnie ze starą tradycją, ludzie celebrowali święta za pomocą rzeczy, które sprawiają im przyjemność. W tym jedzeniem, tym bardziej, że uczta, oprócz klasycznej afirmacji życia, miała też pewien charakter dziękczynny. Czyli dziękujemy za dary jakimi obdarzył nas świat, bo inaczej nie będzie równie dobrze w kolejnym okresie. Coś jak z budżetem jednostki. Jak nie wyda się pieniędzy na koniec roku, a do tego sytuacja się powtórzy w roku kolejnym, to podmiot który rozdziela środki uzna, że trzeba te środki zredukować.
Jednym z takich świąt jest tzw. Tłusty Czwartek, który był obchodzony wczoraj. Tego dnia królują pączki, co wynika z bardzo starej tradycji, ale nie tylko, bo też różne oponki, faworki, a w zasadzie to mogą być i torty. A jak ktoś nie chce słodyczy to nawet i jabłka. Chodzi o zasadę brania przyjemności z jedzenia.
Klasycznie, pomimo tego, że dzieje się co roku, bardzo często nie potrafimy dobrać odpowiedniej ilości do potrzeb i pączki zostają na następny dzień. Co z nimi zrobić, żeby przyjemność z jedzenia była równie wielka jak dzień wcześniej kiedy były świeże? Mam 2 pomysły.
Składniki:
- "wczorajsze" pączki (celowo w cudzysłowie, bo mogą być też przedwczorajsze, albo przed przedwczorajsze :) )
- jakieś mleko
Wykonanie:
Część pączków wkładamy do gofrownicy i pieczemy.
Pozostałą część mielimy w blenderze i miksujemy z mlekiem, żeby nam powstał gęsty szejk.
Dzięki za sposób na wczorajsze pączki.
OdpowiedzUsuń