Desery na depresję to kolejna odsłona Kryzysowej Książki Kucharskiej. Tym razem skupiam się na deserach, które w czasie depresji ekonomicznej pozwolą nam osłodzić trochę życie. Przepisy będę umieszczał trochę rzadziej, bo co za dużo to nie zdrowo :), ale zachęcam do regularnego sprawdzania.

poniedziałek, 22 marca 2021

Ciecierzycowe tiramisu

rzymusowa izolacja związana z przepisami dotyczącymi pandemii sprzyja podejmowaniu przedsięwzięć, które wymagają włożenia większej ilości pracy, dlatego postanowiłem wykorzystać przepis na jogurt ciecierzycowy i zrobić z niego moją wersję włoskiego deseru tiramisu, mając jednocześnie nadzieję, że mój wpis nie wzbudzi we Włochach takiego oburzenia jak przepis na carbonarę z suszonymi pomidorami autorstwa Kay Chun zamieszczony w New York Times. Jako okoliczność łagodzącą mogę podać, że przepis jest z ciecierzycy, a jej potoczna nazwa to groch WŁOSKI
Przepis bardzo kryzysowy, bo dość istotnym jego elementem będzie wykorzystanie produktów ubocznych.
Idealny przepis na poniedziałek rano, gdzie musimy zmierzyć się z brutalną rzeczywistością po weekendzie :)

Składniki:
- szklanka suchej ciecierzycy
- woda
- cukier
- fusy po kawie
- margaryna
- kakao

Wykonanie:

Szklankę ciecierzycy zalewamy litrem wody i odstawiamy. Po 12 godzinach na wodzie powinna być takie małe bąbelki, nie mylić z bombelkami :) Znaczy, że są w niej odpowiednie bakterie. Odlewamy dwie łyżki stołowe tej wody.
Ciecierzycę miksujemy z trzema szklankami wody. Po zmiksowaniu dodajemy czwartą i mieszamy. Bierzemy jakąś szmatkę lub jałową gazę, umieszczamy w niej naszą miksturę i wyciskamy do garnka. W garnku powinien być płyn, a w szmatce wytłoczyny. Nie wywalamy ich, one się nam jeszcze przydadzą zarówno do tego przepisu jak i kolejnych.
Cały czas mieszając doprowadzamy ten płyn do wrzenia. Wspomniałem, że cały czas mieszamy? "Cały czas" znaczy dokładnie to, co znaczy. Inaczej się przypali.
Zdejmujemy z "ognia" i studzimy, ale nie tak do końca, tylko do takiej temperatury, która będzie przyjemnie ciepła dla naszego palca i nie będzie parzyć. Przelewamy do szklanego pojemnika, dodajemy wspomniane wcześniej dwie łyżki wody, w której moczyła się ciecierzyca, mieszamy i odstawiamy na 6 godzin. Po tym czasie wszystko powinno nam porządnie zgęstnieć i oddzielić się nam od wody tzn. będzie taka wielka masa pływająca w zalewie. Ta zalewa może się nam przydać jako kultura bakterii na inny jogurt - wspomnianą wodę, w której moczyliśmy ciecierzycę możemy zastąpić, albo tym, albo dodać naturalnego jogurtu. Zalecam trochę posłodzić na potrzeby tego deseru, bo w końcu deser powinien być słodki.
Z wytłoczyn robimy ciastka. Mieszamy ze sobą 2 łyżki wytłoczyn, łyżkę cukru, łyżkę fusów po kawie, ugniatamy, lepimy małe kulki i wkładamy na kilka minut do piekarnika, który powinien być nagrzany do poziomu 180 stopni Celsjusza. Niby powinny być biszkopty, ale w sytuacji, w której namokną, nie ma to znaczenia. Na dobrą sprawę, ugotowana na słodko, w kawie ciecierzyca też dałaby radę.

W słoiku lub szklance układamy warstwowo:

kakao - lekko posypane na wierzchu

jogurt

ciastka

jogurt

ciastka


1 komentarz: