Miałem jeszcze w bagażniku zapas czytaj jedną sztukę buraka cukrowego, którego woziłem od zimy. Temperatura sprzyjała jego zakonserwowaniu więc postanowiłem go wykorzystać.
Zrobiłem francuski deser clafoutis, o którym pierwszy raz usłyszałem na sztuce Yasminy Rezy "Bóg mordu", na podstawie której powstał później film "Rzeź" słynnego ostatnio Romana Polańskiego tyle, że w filmie zmieniono clafoutis na cobbler :) Pewnie dlatego, że akcja nie działa się już we Francji tylko w USA.
Sam deser to, technicznie rzecz biorąc, cienki placek, w którym duża ilość owoców posklejana jest ze sobą za pomocą ciasta. Powstał gdzieś w okolicy XIX wieku, a jego nazwa pochodzi od oksytańskiego słowa clafir co znaczy wypełnić.
Burak cukrowy skojarzył mi się z melasą, ona z rumem, rum z kakao i tak powstało takie coś :)
Składniki:
- burak cukrowy
- aromat rumowy
- mąka
- łyżka kakao
- łyżeczka proszku do pieczenia
- 2 łyżki oleju
- margaryna i wiórki kokosowe (opcjonalnie)
Wykonanie:
Buraka kroimy w kostkę i gotujemy. Wyciągamy z wody i studzimy. Wodę zostawiamy! Będzie nam potrzebna do słodzenia deseru. Ostudzone kawałki buraka wrzucamy do miski i zasypujemy lekko mąką. Dodajemy trochę wody po buraku i mieszamy. Idea jest taka, żeby kawałki buraka były ze sobą pozlepiane małą ilością gęstego, ale lejącego się ciasta. Dodajemy 1/3 aromatu, olej i proszek do pieczenia i jeszcze raz mieszamy. Wkładamy masę do tortownicy. Ja swoją wysmarowałem margaryną i posypałem wiórkami kokosowymi, bo tak mi jakoś pasowało, ale nie jest to konieczne. Wkładamy tortownicę do nagrzanego piekarnika. Poziom - 180 stopni. Czas - ok. 15 min.